Kopalnia Miltitz to miejsce, do którego wracamy co rok późną zimą lub wczesną wiosną – czas odwiedzin związany jest z faktem, że kopania jest ujęciem wody i dlatego wprowadzono ograniczenia dla osób chcących ją zwiedzać (nurkować).
Do dyspozycji turystów dostępna jest trasa po „powierzchni” – ale z oczywistych względów nie będą o niej pisał.
Nieco historii, początki funkcjonowania kopalni sięgają XV wieku, wydobywano tu głównie materiał wykorzystywany w budownictwie. W okresie wojny kopalnia została objęta programem, którego głównym założeniem było znalezienie bezpiecznych miejsc dla produkcji zbrojeniowej – w tym przypadku chodziło o produkcję paliwa lotniczego. Ostatecznie jednak nigdy w Miltitz paliwa nie produkowano.
W 1944 roku kopalnię zamknięto, wyłączono pompy i…. wszystko zalała woda!
Dopiero w końcówce lat 90 podjęto pierwsze próby nurkowania w tym obiekcie, a na początku XXI wieku udostępniono obiekt dla nurków. Lokalni opiekunowie stosują pewne zasady wstępu do obiektu – sprawdzane są certyfikaty, ubezpieczenia, należy okazać ważne badania lekarskie. Maksymalna głębokość kopalni to ok. 60 m (65), temperatura wody to ok. 7-8 stopni Celsjusza – zimno jak cholera !!!.
W najgłębszych miejscach należy pływać bardzo ostrożnie, gdyż na dnie zalega rodzaj gliny, której powierzchnia jest łatwa do podniesienia. Miejscami dno jest pokryte napisami dotyczącymi m.in. preferencji politycznych 😊.
W materiale umieściłem dostępną w sieci mapę kopalni – przyznam, że zawsze podziwiam ludzi którzy próbują świat trzech wymiarów przelać na rysunek dwuwymiarowy 😊.
Najczęściej wykonujemy tam dwa nurkowania - po jednym dziennie. Do dyspozycji są korytarze na głębokościach - 29 – 20 m i -6 - 3 m, co znakomicie wypełnia nudę dekompresji. Kopalnia czasami przypomina jaskinię z monumentalnymi salami podpartymi ogromnymi filarami, co przy najczęściej dobrej widoczności sprawia, że nurkowanie tam sprawia ogromne wrażenie.
W części kopalni zachowały się schody służące niegdyś do komunikacji oraz pozostałości infrastruktury, na którą trzeba mocno uważać, aby nie zaczepić o nią naszym ekwipunkiem.
Do tej krótkiej relacji dodałem parę zdjęć. Miłego oglądania 😊 .
503 742 900
tnmatylda@gmail.com
Roman Marszycki